NA STUDIACH
-
Odezwij się do niego Tośka.-już od jakiegoś czasu próbowałam
przekonać moja drogą przyjaciółkę że, może warto byłoby
zacząć normalnie rozmawiać z Andim. Bo kiedy podczas lunchu siadł
tak jak zawsze razem z nami. To zrobiła tak wyniosłą i
snobistyczną minę aż, od razu się przesiadł na inne
miejsce nawet nie musiała nic mówić. Nie ma co potrafi ona sobie
wychować faceta chodzi jak na smyczy.
-Ja
? -udała zdziwioną -Do kogo mam się odzywać?
-Ty
już dobrze wiesz do kogo. -odparowałam z wyrzutem bo, ta jej zabawa
w kotka i myszkę zaczynała mnie już powoli drażnić.
-Co
on ci takiego zrobił że ,tak go karzesz. Sama dobrze wiesz że ,oddałaś pocałunek i jeszcze ci się podobało.-dodałam triumfalnie
celując w nią palcem.
-Wygadujesz
durnoty powiedz mi lepiej co się dzieje miedzy tobą a kuzynkiem
Maksymem hymmm??-jak łatwo było się domyślić odbiła pałeczkę
ale, dzisiaj nie miałam najmniejszego zamiaru dać się podpuścić.
-Nie
zmieniaj tematu Teodora .- jak usłyszała jak ja nazwałam oczywiście
się zezłościła. Ale wiedziałam że, zaraz zacznie ze mną
współpracować i nie pomyliłam się.
-Tak
naprawdę nie chodzi o niego. Po prostu nie chciałabym znowu
się na kimś zawieść tak ja na Harrym.-powiedziała z wyraźnym
trudem.
-Daj
mu szansę co on taki nie jest.
-Sama
nie wiem.-ciągle nie była przekonana.
-Ale
ja wiem i zawołam go zgoda.-ledwo dostrzegalnie pokiwała głową.
-A
może sama chcesz to zrobić?-na te słowa spiorunowała mnie
wzrokiem.
-Andi
choć do nas ,bo nam nudno.-praktycznie leciał do nas przez
uczelnianą jadalnie jak na skrzydłach. W pewnej chwili jednak
się zatrzymał.
-A
byłyście grzeczne święty duszek, Andy najlepszy na kaca i
brak zabawy przychodzi tylko do grzecznych dzieci które ,je
szanują a nie policzkują. O patrzcie zrymowało mi się.-zaśmiał
się na własne słowa.-szanują policzkują stary pojechałeś.
-Trzymaj
mnie, bo zaraz mu oczy wydrapię.-powiedziała niczym prawdziwa kocica
wiercąc się niespokojnie na pufie ale, zrobiła to na tyle cicho że
nasz DUSZEK nie usłyszał.
-Byłyśmy
grzecznie o panie.-pacnęłam ręką Tośkę aby, zaczęła razem ze
mną składać mu pokłony prychnęła tylko na to lekceważąco i
dalej skubała liście sałaty.
Choć
widziałam jak na jego gadanie delikatnie się uśmiechnęła,
-Tosiu, może zaczniemy się normalnie do siebie odzywać co ty na to.- zaczął
Andy małymi kroczkami.- Najpierw przyjaźń a potem może coś więcej.
-Dobrze ,ale robię to tylko dla dobra ogółu dla naszych wspólnych
przyjaciół ,żebyś nie pomyślał sobie nie wiadomo co.
-Nigdy
w życiu nic więcej bym sobie nie pomyślał.
-Bo
ty tak w ogóle nic nie myślisz.-Andy puścił ta uwagę mimo uszu.
-Rozumiecie
coś w ogóle z tego prawa cywilnego, bo dla mnie to gorsze niz fizyka
kwantowa czy ruch przyspieszony.
-To
było uważać.-powiedziała Teodora chociaż sama nic nie rozumiała
zanim jej nie pomogłam.
-A
ty bogini cokolwiek rozumiesz.-Andy wzrócił się bezpośrednio do
mnie.
-Przyjdź ok 20 to spróbuję ci trochę rozjaśnić w głowię.
-Nie
mogę spotykam się z Elizą.
-No
pięknie, naprawdę brawa. Nie ma jak to podrywać zajetę dziewczyny, co
Andy już się znudziło skakanie nad jak ona Bunia...
-Ostatnio
skakałem nad piękną, inteligentną i niezwykle czarującą osobą o
imieniu Antonina. A z Elizą widzę się dlatego źe Radek musi
pracować i nie może z nią pojechać do lekarza a ,nie chcę aby po
mieście poruszała się sama. Nikogo nie podrywam. Kiedy
wreszcie zrozumiesz że nie jestem nim.-powiedział Andy niezwykle
spokojnie i z opanowaniem. A następnie opuścił stołówkę.
-Przepraszam.-powiedziała
Tośka za nim ale najwidoczniej nie usłyszał bo, dalej szedł nie
zatrzymując się.
U
LEKARZA z Elizą i Andim
-Co
tak długo ona tam siedzi już z godzinę. -Andy nerwowo zerkał na
zegarek i to nie dlatego że się spieszył a zwyczajnie niepokoił.
-Proszę
nie nie niepokoić doktor jest bardzo szczegółowy prawdopodobnie
przepytuje ją nawet z chorób z dzieciństwa.-odpowiedziała uspokajająco pielęgniarka starając się dodać otuchy.
Po
jakiś 5 minutach Eliza rzeczywiście wyszła z gabinetu a, minę
miała co najmniej osobliwą. W tym samym czasie na korytarz wpadł
zdyszany Radek a pierwsze co zrobił to bardzo mocno uściskał swoją
dziewczynę.
-Przepraszam
cię że, nie mogłem być z tobą na wizycie ale, miałem egzamin.
-Nie
miej do siebie pretensji, przecież nic się nie stało.-Eliza
pocałowała go wspinając się na palcach bo był od niej dużo
wyższy.
Andy
przyglądał się tej scenie z nieukrywaną zazdrością kochał Tośkę i pragnął aby i ona czuła do niego to samo. Ale z każdym dniem
umacniał się ze, stwierdzeniem że to tylko marzenie ściętej głowy.
-Wszystko
dobrze?-spytał się z troską w głosie Radek.
-Tak
wszystko w porządku-odpowiedziała a po jej policzku spłynęła
pojedyncza łza którą ,natychmiast dostrzegł Radek wycierając ją
z jej twarzy.
-Co
się stało kochanie dlaczego płaczesz?
-To
ze szczęścia że ,cię mam.-powiedziała Eliza jeszcze bardziej
się w niego wtulając-Ze szczęścia.
-Na pewno?-spytał
się nie dowierzając a, ona w odpowiedzi pokiwała tylko głową.
-A
masz jakieś tabletki czy syrop?
-Nie
jestem zdrów jak ryba.
-Chyba
rybka ale, na pewno.-mówiąc to ostatnie zwrócił się do
pielęgniarki.
-Tak
proszę pana pani Elizię nic nie dolega.
W
PARYŻU
Dzisiaj
była pierwsza rozprawa dotycząca mojej nowej sprawy. Oczywiście
zapewne będzie tych spotkań jeszcze ze 4 a na końcu wyrok i tak
będzie niesprawiedliwy. A ja nie będę mogła nic na to poradzić,
i choć staram się nie przywiązywać do ludzi to i tak na próżno.
I dokładnie tak się stało tym razem. Już miałam wychodzić do
sądu gdy do mojego pokoiku weszła sekretarka
-List
polecony dla pani z Londynu. Gdy tylko usłyszałam te słowa aż coś
mnie zmroziło wcześniej te listy wysyłane były do domu i nigdzie
indziej a teraz do mojego biura.
-To
wszystko. - chłodno spytałam się sekretarki
-Tak.
-To
przepraszam ale, się spieszę. -przez jej palący wzrok musiałam
wychodząc spakować list do torebki. Choć w ogóle mi się to nie
uśmiechało. Przez cały proces myślałam tylko o tym przeklętym
kawałku papieru spoczywającym na dnie mojej własności.
-
Posiadamy dowód w postaci nagrania kamerą przemysłową ulicy gdzie
miało miejsce to wydarzenie. Jest to bardzo istotna rzecz ponieważ
ewidentnie widać kto miał pierwszeństwo, oraz że mój klient jest
niewinny a poszkodowany.
-
Czy to wszystko pani mecenas.
-
Tak dziękuję wysoki sądzie nie mam nic więcej do dodania.
-
Moja droga koleżanka po fachu wszystko przedstawia w superlatywach
zapominając o tak oczywistym fakcie jakim jest ze pani klient
rozmawiał w czasie tego wydarzenia przez telefon. Co moim zdaniem
jest kluczowe w sprawie.
-
Sprzeciw to ja rozmawiałam - powiedziałam jakby wyrwana z innej
rzeczywistości i tak się wtedy czułam.
-
Pani mecenas potrzebuje pani chwili.
-Nie
przepraszam wysoki sądzie źle się wyraziłam chodziło mi o to ze
Pan Clinton usłyszał telefon gdy był na czerwonym świetle i wtedy
zamienił parę słów ze swoim pracodawca ale w momencie zmieniania
się koloru światła natychmiast się rozłączył co widać na
nagraniu.
-
Panie prokuraturze ma Pan coś do dodania.
-
Tak wzywam na świadka Pana kimetro.
-Ten
świadek się nie pojawił.
-
W takim razie proszę o odroczenie sprawy aż do pojawienia się
rzeczonego świadka.
-
Druga rozprawa odbędzie się za tydzień.
Kiedy
rozprawa się skończyła postanowiłam skoczyć do mojej ulubionej
kawiarni i w spokoju po obserwować ulice Paryża z filiżanka
ulubionej kawy. Siadłam sobie na wprost samochodów i coraz bardziej
popularnych rowerów na wprost życia. W pewnym momencie na
moich oczach rozgrywała się dosyć łzawa sytuacja dwójka młodych
ludzi najpierw się kłócić aby po chwili znowu się całować i
wyznawać sobie miłość. To mi nieubłaganie przypominało o
przeszłości i choć usilnie próbowałam się odciąć to tak
naprawdę pani Juliett miała rację zatrzymałam się w miejscu.
Kiedy szukałam portfela aby zapłacić napatoczył się list
polecony. Który z bijącym sercem musiałam wreszcie przeczytać.
Hej
Nie
wiem czy czytałaś poprzednie listy czy nie ale i tak Ci to wszystko
wytłumaczę bo pewnie nie. Będę do ciebie pisał listy przez 50
dni w którym będę opisywał swoją codzienność oraz co się
dzieje u naszych przyjaciół a ostatni list wręcze ci osobiście. A
teraz przejdę do sedna sprawy wszyscy za Tobą tęsknimy i nikt ale
to naprawdę nikt nie uważa cie za wi...
Dalej
nie potrafiłam czytać i nie mogłam łzy mi wszystko przysłoniły.
Raptownie wstałam od stolika uprzednio płacąc za kawę której
nawet nie dopiłam, zostawiając list na stoliku.
W KAWALERCE
-
Kochanie co, robimy ze świętami ?- zaczął Jeremi .
-
Ze świętami???? - aż się zachłysnęłam herbatą - jak to ze
świętami ?!!!!!!
-
Spędzamy je u ciebie u mnie? Czy po trochu u każdego?
-
Nie wiem nie myślałam nad tym i jak mam być szczera to mnie
zaskoczyłeś.
-
Oj głuptasku przecież to było oczywiste rodzice już od miesięcy
dopominają się twojej wizyty. Stwierdziłem więc że święta to
najlepsza okazja nie sądzisz?- Siedzieliśmy właśnie w mojej
kawalerce na kanapie. Miałam głowę położona na jego kolanach
oraz palce splecione z jego. A on mnie spokojnie drugą dłonią
głaskał po włosach. Na jego słowa poderwałam się
gwałtownie do pozycji siedzącej.
-
Uważasz że jesteśmy gotowi na następny krok. -powiedziałam
niepewnie
-
A na co czekać? - Jeremi ponownie ułożył mnie na swoich
kolanach.-Kochanie a pal licho rodziców ty wyobrażasz sobie abyśmy
mieli święta spędzić oddzielnie. Bo ja nie.
Nie
wiedziałam co mam odpowiedzieć na jego słowa nie byłam do końca
przekonana do poznawania jego matki i ojca. Choć wiedziałam że ten
moment nie ubłagalnie nadejdzie. A co do świat to myślałam że po
prostu pojadę do Warszawy a Sylwestra spędzimy razem w Londynie
jak w zeszłym roku. Takie były moje plany.
-Wiesz
kochanie mi się wydaje że, trzecia opcja będzie najlepsza.
Widząc
jego podekscytowanie i radość nie potrafiłam powiedzieć mu prawdy.
Nie dopuszczałam do siebie myśli że ,Jeremi może być dla mnie
ważny że, mi na nim zależy. Cały czas twierdziłam że jestem z
nim bo mi tak po prostu wygodniej. Ale czy przypadkiem nie
okłamywałam sama siebie. Bo przecież gdyby rzeczywiście tak było
to bez mrugnięcia okiem powinnam mu odmówić a nie potrafiłam tego
zrobić. Dlatego po chwili usłyszałam gdy z moich ust wydobyło się
potwierdzenie.
-Słoneczko
to cudownie mama będzie przeszczęśliwa wiesz w Wigilię są
urodziny mojej babci. Miałabyś coś przeciwko gdybyśmy spędzili ją
u mojej rodziny.
-Nie
mam. Dobrze pamiętam ze twoja babcia kończy już 86 lat.
-Tak
a jednak mnie czasami słuchasz a już straciłem nadzieję-uśmięchną
się rozbrajająco. -Tak się cieszę będziemy wspólnie szusować na
nartach ubierać choinkę może nam coś upieczesz już nie mogę się
doczekać.
-Ja
też. -gdy tylko powiedziałam te słowa zorientowałam się że były
szczere że, naprawdę chciałam tego wszystkiego.
Po
mniej więcej godzinie Tośka zastała nas z kieliszkiem wina
oglądających wspólnie komedię i wybuchających co 5 minut niepohamowanym śmiechem.
-On
zwariował no po prostu zwariował szaleniec niepoczytalny powinni go
zamknąć w wariatkowie albo lepiej w kościele-gdy weszła do
mieszkania najpierw rzuciła nam kpiące spojrzenie a następnie zaczęła
wrzeszczeć jak niepoczytalna. Oczywiście nic nam wcześniej nie
wyjaśniając dlatego nie mieliśmy pojęcia z Jeremim o co jej
chodzi
-Tośka
uspokój się i powiedz co się stało ze jesteś taka
wzburzona-zaczął z nią rozmawiać mój chłopak
-Ty
mnie lepiej nie uspokajaj to wszystko twoja wina tak właściwie
-Słucham??
-Nie
udawaj niewiniątka to przez ciebie poznałam Andiego a teraz
muszę znosić te jego cyrki.
-I
wszystko jasne chodzi o Andiego co znowu zrobił-przejęłam rozmowę
od Jeremiego bo w taki sposób to my się nic nie dowiemy
-On
urządził strajk po naszym blokiem-wreszcie wydusiła z siebie
-
Jak to strajk czy on oszalał
-A
widzisz znowu myślałaś ze przesadzam.
-Oddaje
honor no mów co znowu wymyślił ten nasz Romeo za dychę.
-Stwierdził
że będzie pikietować pod moim oknem dzień i noc póki się nie
zgodzę pójść z nim na randkę.
-Szacun
nie ma co żeby tak się ośmieszyć nie no whoo.-wtrącił swoje trzy groszę przedstawiciel drugiej tej gorszej płci w naszym gronie.
-Oj
zamknij się-równocześnie na niego nakrzyczałyśmy a potem
wybuchnęłyśmy śmiechem
-I
co teraz zrobisz.-spytałam się rzeczowo mojej przyjaciółki
-Nie
wiem ale na pewno nie pójdę z nim na randkę zobaczymy ile
wytrzyma. Obstawiam że podda się przed wschodem słońca-powiedziała
pewna siebie.
Co sąadzicie o dzisiejszej części. Będzie mi ardzo miło jak zostawicie opinię w komentarzu. Pozdrawiam.
Co sąadzicie o dzisiejszej części. Będzie mi ardzo miło jak zostawicie opinię w komentarzu. Pozdrawiam.
Caramel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz