czwartek, 21 kwietnia 2016

Life Support - część 8




13.
Po tak udanych 2 sesjach Kenneth oczywiście nie mógł skakać dobrze. Był całkowicie zdekoncentrowany. Alex uznał za cud to, że w takim stanie w ogóle wszedł do serii finałowej. Awansował z 24 pozycji, by następnie zająć 26 miejsce.
Najlepiej dziś poszło Johannowi, który uzyskał 2 miejsce. 
Lizzy jednak nie umiała mu z zapałem gratulować. Cały czas myślała tylko o nowych sposobach przebicia się przez skorupę tego nadętego barana. A to było wyzwanie...
Po konkursie, który obejrzała z Gregorem w budynku kadry austriackiej szybko udała się po rzeczy, obiecując Schlierenzauerowi szybki powrót.
- Linda, ja już idę – krzyknęła stając w progu
Nie zauważyła jednak Lindy więc zaczęła się rozglądać. Pokój był pusty. Poza nią i ...
„O nie...”
- Co ty tu robisz? – spytał cicho z małą nutką ostrości w głosie
Gdy tak przed nim stała chciała tylko ugiąć nogi do biegu i opuścić salę. Rozum jednak podpowiadał jej, że byłoby to działanie bez sensu, jakiego podjęłaby się tylko, gdyby była tchórzem. A nim nie była nigdy. 
- Zdaje mi się, że mamy umówioną sesję. – powiedziała 
Drzwi się wtedy zamknęły.
Linda dotrzymała słowa.
Żadne z nich ani drgnęło. Gangnes jedynie wytrzeszczył oczy na ułamek sekundy. 
- Nie wydaje mi się. Miałem się tu spotkać z Lindą.
- Życie jest pełne niespodzianek – odpowiedziała 
Kenneth nie zainteresowany rozmową wyciągnął telefon i zaczął pisać SMS-a. Lizzy stała dalej tam gdzie wcześniej i tylko na niego patrzyła.
Nie dostrzegła nawet wcześniej jaki ma piękny, męski profil...
To, co pomyślała dotarło do niej z sekundowym opóźnieniem. Jak mogła w ogóle się nad kimś takim zachwycać? 
Przecież to kompletnie bez sensu.
Odwróciła wzrok, myśląc, że Schlieri będzie musiał na nią czekać. Skrobnęła więc mu szybko wiadomość, by jechał sam.
- Czyżbyś pisała ze swoim kochasiem? – powiedział Kenneth nawet na nią nie patrząc.
- Nie twój interes. Nie chcesz gadać ze mną – ja nie chcę z tobą.
Nie dostała odpowiedzi. Tak więc usiadła na fotelu w rogu pomieszczenia i zamknęła oczy. Odpoczynek dobrze jej zrobi. Życie w kadrze norweskiej jest czasami bardzo ciężkie, dużo cięższe niż przypuszczała. To było dla niej wyzwanie, któremu chciała sprostać.
- Lizzy?
Natychmiastowo wróciła na ziemię. Zdziwiona jego pytaniem.
- Tak? – odbiła pałeczkę 
- Chcę z tobą gadać.
Tego się nie spodziewała. Może nie tylko jego słów, ale również tonu, jakim je wypowiedział. Jakby się poddał.
Zareagowała, potrząsając głową.
- Dobrze. – wstała i usiadła na krześle na przeciwko niego – Powiedz mi o czym chcesz gadać.
Z początku, jakby chciał się wycofać, nie odezwał się. W końcu po jakiejś minucie milczenia zaczerpnął głośno powietrza i zaczął:
- O czymkolwiek. Nienawidzę tej niezręcznej ciszy. Na przykład... o geografii.
Lizzy nie kryła zaskoczenia. Gdy Kenneth zobaczył jej minę, po jego twarzy przemknął szybki uśmiech.
- Co? Zaskoczyłem cię? Życie jest pełne niespodzianek – rozpostarł ręce
Zaczęła mierzyć go spojrzeniem spode łba. Chciała go zripostować, ale pamiętała jaki miała  do siebie żal, gdy zrobiła tak na pierwszej sesji, dlatego zamilkła. Emocje na bok...
- To jak? Konkurs kto zna więcej stolic? – zaproponował Norweg 
Na ten pomysł zaśmiała się.
- Jak chcesz...
- Uważasz, że jesteś aż tak dobra? 
- Po prostu możesz pożałować – odparła dumnie ponieważ znała niemal wszystkie stolice na świecie.
- Start. Podaj stolicę Paragwaju. – rozkazał 
- Asunción – łatwizna – Teraz ty. Stolica Botswany.
- Gaborone – odpowiedział bez chwili zwłoki
Takich rund przeprowadzili jeszcze ze 30. Czasami pytania były dla Lizzy dziecinnie łatwe, czasem musiała przypominać sobie skomplikowane nazwy takie jak Sri Dźajawardanapura Kotte...
Przysięgała mu to pomścić, ale cokolwiek dawała skurczybyk znał prawidłowe miasto.
Kennetha śmieszyła jej reakcja, oczu wychodzących z orbit, gdy podawał jej rozwiązania z prędkością światła. Jego pewność siebie była dla niej miażdżąca.
Nagle wydarzyła się tragedia. Lizzy zapomniała stolicy Hondurasu! Myślała z 5 minut, ale nie mogła nic wymyślić.
- Przegrałaś Eli – Kenneth, w słaby sposób, starał się ukryć satysfakcję.
- Następnym razem to ty będziesz mnie błagał o litość. – dodała na koniec.
- Kto wie, może nie będzie następnego razu...
- Co masz na myśli? 
Pokiwał tylko głową. 
- Nic. 
Następne 10 minut przesiedzieli w ciszy. Powrócił stary cichy Gangnes, który pancerzem się przed nią bronił. Odwróciła głowę, by nie musieć na niego patrzeć.
Myślała, że może jak dobrze zaczęli to spotkanie po nim może coś się zmieni. Że nie będzie się przed nią tak bronił, otworzy się, zaufa....
Jakże było to naiwne.
Ale miała uczucie, że po tym dziwnym wstępie coś się zmieni. Minimalnie, ale jednak.
Czas w zamkniętej przestrzeni mijał wolno, ale nie na tyle, by zbyt długo czekali na pojawienie się Lindy. Gdy ją zobaczyli, oboje westchnęli z ulgą. 
Wyszli na korytarz, a psycholożka natychmiast chciała się dowiedzieć efektów od Lizzy.
- Jak zawsze. – odpowiedziała i ruszyła do wyjścia. Za nią podążał Kenneth.
- Nie myśl, że od razu się przed tobą otworzę – szepnął jej na ucho, gdy ją wymijał. W jego słowach wyczuła lekkie rozbawienie. Co oznacza, że jest na najlepszej drodze do jego akceptacji. Uśmiechnęła się pod nosem.
- Kenneth! Przyjacielu! – krzyknął spod drzwi jakiś chłopak.
- Hej stary – wykonali męski, przyjacielski uścisk – Super, że udało ci się wpaść
- W sumie to się spóźniłem bo na lotnisku był totalny zamęt. Na szczęście przemknąłem między ludźmi jak strzała i złapałem jakąś taksę. I właśnie!  Jak ci dziś poszło championie?
- Nie za specjalnie. 26 miejsce.
Nieznajomy chłopak poklepał go po ramieniu.
- Kenny, jak zwykłem mówić – ja bym nie uskoczył 10 metrów, więc ty nie użalaj się nad 100.
Kenneth widocznie doceniał jego wysiłki, ale nie zamierzał się oszukiwać, że dzisiejszy konkurs był udanym w jego karierze.
Po momencie ten chłopak odwrócił się w kierunku Lizzy. Na jej widok się uśmiechnął.
- Kenneth, czy to twoja koleżanka? – spytał i liczył na pozytywną odpowiedź. 
Gangnes zerknął na nią i pokiwał głową.
- Powiedzmy, że przymusowa współpracownica
Chłopak zdziwiony odpowiedzią, podszedł do Lizzy mimo widocznej niechęci skoczka.
- Hej – powiedział przyjaźnie – Chciałbym spytać, jakie relacje łączą cię z moim przyjacielem bo on się do ciebie nie przyznaję.
Powiedział to z takim śmiesznym nienorweskim akcentem, że zamiast ją zdumieć tym pytaniem, wywołał śmiech.
- Jak może? – powiedziała z udanym oburzeniem – Jesteśmy przecież najlepszymi przyjaciółmi i co tydzień robimy sobie nowe bransoletki przyjaźni!
Tym razem to Lizzy rozśmieszyła nieznajomego.
- Już Cię lubię, mio caro. W ogóle jestem Saverio
- Lizzy – odpowiedziała 
Uściskali sobie dłonie.
Saverio miał śniadą cerę, ciemne oczy i brązowe krótkie włosy, zakręcone lekko na końcach. Jak wcześniej dziewczyna się domyślała z jego akcentu, chłopak musiał być Włochem.
- A może chciałabyś z nami iść i pomóc mi pocieszać naszą jasno świecącą gwiazdę? – zapytał znów w ten komiczny sposób
- Wydaje mi się stary, że Lizzy jest dziś zajęta Schlierim. – wtrącił się Gangnes i pociągnął Saverio w stronę wyjścia. Gdy jednak ten usłyszał z kim Lizzy zamierza spędzić resztę dnia zainteresował się jeszcze bardziej jej osobą.
- No ładnie, jakaś nowa w kadrze i od razu wyrwała Gregora – pokiwał głową, jakby mówił: „Ach, ty mały diabełku”.
Lizzy wzruszyła w odpowiedzi ramionami.
- Zazdrościsz? – spytała 
- Wiesz, ja gustuję w płci pięknej więc nie jestem zainteresowany. – odparł – Ale o ciebie jestem bardzo zazdrosny
- Sorry, nie masz szans – dodała 
- No tak. – udał smutek – Ale pewnie już ten stojący za mną ma? Prawda? 
Lizzy przecząco pokręciła głową i już miała odpowiedzieć, gdy znów odezwał się Saverio:
- Jeśli chcesz się o nim czegoś dowiedzieć, ja jestem skarbnicą wiedzy – wskazał na siebie jak na wielkiego wodza.
-Saver, idziemy – Gangnes wyciągnął go z budynku. Przed wyjściem Saverio szybko pożegnał się z Lizzy. Potem usłyszała tylko urywek wypowiedzi swojego ulubionego współpracownika, którą wygłaszał na zewnątrz – Nawet nie wiesz, jak mnie przed chwilą wkopałeś...
A owszem.
„Grazie Saverio”.

~~~

Przede wszystkim przepraszam, że tak rzadko dodaję nowe posty, ale niestety mam dużo pracy i mało wolnego czasu na pisanie. Dziś jednak udało mi się skrobnąć kolejny fragment i mam nadzieję, że się wam spodoba. Pozdrawiam :-*
Carmen

4 komentarze:

  1. Rozdział świetny! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Saverio jest pozytywnie zakręcony i polubiłam go, Gangnes zaczyna się otwierać i juz nie mogę się doczekać dalszego ciągu. Pozdrawiam xxx

    OdpowiedzUsuń