-
Jak przebiega sprawa przed którą pani ,broniła się rękami i nogami ?- Pedro
wyjątkowo miał dobry humor ponieważ, jak przyszłam do jego pokoju. Zobaczyłam
jego uśmiechnięta twarz.
-
Po prostu wydawało mi się że jej nie podołam
- próbowałam się tłumaczyć -poza tym pan wie dlaczego ja wyjechałam z Londynu.-
dodałam
-
Tak mam tego świadomość ale, to nie zwalniało pani z pracy.
Ale
ja nie po to panią wezwałem. Sędzia prowadzący musiał wyjechać do Portugalii,
swojego rodzinnego kraju z powodu śmierci bliskiej osoby. Nowemu sędziu z kolei
zależy aby jak najszybciej doprowadzić ta sprawę do końca. Dlatego powinnaś
szykować już mowę końcową. Radziłbym ci również spotkać się z policją i
pojechać z nimi na miejsce tego wydarzenia. Będziesz mogła porozmawiać z
sprzedawczynią oraz rozejrzeć się po terenie na pewno to ci się przyda zgadzasz
się ze mną.
-
Oczywiście
NA
MIEJSCU Z POLICJĄ
-
To z tego marketu mamy nagranie z kamery - informował mnie policjant - może
pani tam pójść. Akurat jest ta sama osoba która była obecna tamtego dnia.
-
Dziękuję panu.
Otwierałam
drzwi do miejscowego sklepiku z duszą na ramieniu. Nie byłam gotowa aby odbyć
ta sama rozmowę po raz drugi tylko w innym miejscu. A kiedy dołączył do nas
poszkodowany w jego zachowaniu zobaczyłam odbicie samej siebie.
W
MIESZKANIU RADKA I ELIZY
-
Kochanie jak było w pracy? - spytał się Radek czule całując Elize w odsłonięte
ramię
-
W porządku - odpowiedziałam z uśmiechem
-wiesz myślałam ostatnio nad urlopem. Może na święta pojechaliśmy do naszych
rodziców. Co o tym sadzisz?
-
Aż tak Ci śpieszno do teściów - zażartował
-
Nie wygłupiaj się spojrzała na niego
pobłażliwie
-
Ale kochanie kiedy ja jestem śmiertelnie poważny już najwyższy czas aby
zapieczętować nasz związek abym mógł bez problemu zaglądać do twojej karty
zdrowia - powiedział biorąc ją za rękę.
Elizie
na pierwsze jego słowa pojawił się
ogromny banan na ustach.
-
Przecież cie nie okłamuje - odpowiedziała
-
Bo nie umiesz - powiedział słodko - Ale to nie znaczy ze czegoś przede mną nie
zatajasz.
Eliza
już od dłuższego czasu zamierzała mu o czymś powiedzieć ale nie chciała go
przestraszyć. Jednak jego słowa dały jej pewność że nie powinna dłużej zwlekać.
Kiedy skończyła na twarzy Radka malowała
się paleta uczuć od przerażenia po determinację aż po najczystsze wzruszenie.
W
KAWALERCE
Kiedy
Eliza poszła Tośka nie zaszczyciła mnie żadnym słowem spojrzała się tylko na
mnie z wyrzutem a następnie poszła spać. Niestety ja nie mogłam zasnąć do
wczesnych godzin porannych. Przewracałam się z boku na bok po łóżku dręczona
wyrzutami sumienia a sen ciągle nie przychodził. Nie powinnam była dopuścić do
pocałunku z Maksem. W ten sposób raniliśmy nie tylko a może przede wszystkim Jeremiego ale także pozostałych naszych jakby nie było wspólnych przyjaciół.
Już zmusiliśmy Tośkę do kłamstwa. Zbyt wiele mogliśmy stracić a tak mało
zyskać. Tak na dobrą sprawę to ja praktycznie nie znałam Maksa to wydarzenie
nie mogło się nigdy powtórzyć. Od teraz będę.... przecież to nie ma najmniejszego sensu już kiedyś sobie obiecywałam ze nie będę przekraczać granicy przyjaźni i na czym to
się skończyło. Było jeszcze gorzej. Naprawdę nie wiedziałam co mam zrobić byłam
jednaj pewna że nie chce tego dalej ciągnąć ze nie mogę wdać się z Maksymem w
romans to nie wchodziło w grę.Około trzeciej nad ranem usłyszałam skrzypniecie
drzwi a następnie ciche kroki a po chwili poczułam jak ktoś kładzie się koło
mnie na łóżku. Czyjeś opiekuńcze ramię objęło mnie w tali, szepcząc do ucha
-
Pewnie i tak tego nie słyszysz bo śpisz ale to nie ważne. Miałem wyjątkowo
kiepski dzień i potrzebowałem się do kogoś przytulic więc do ciebie przyjechałem -usłyszałam przepraszający głos Jeremiego. Z każdym kolejnym słowem upewniałam się w przekonaniu co powinnam
zrobić. A kiedy na końcu usłyszałam te dwa magiczne słowa nie potrafiłam ciągle
udawać że oddałam się w objęcia Orfeusza. Powoli się do niego odwróciłam z bijącym sercem dotchnełam jego zimnych od
chłodu nocy policzków. Aby nakreślić palcami na jego twarzy drogę naszego przyszłego
życia. Drżącym głosem zdobyłam się aby odpowiedzieć na bezkresne jak morze
wyznanie miłości
-
Kocham cię
W
chwili gdy to powiedziałam dostrzegłam uczucie niewyobrażalne szczęścia
dostrzegłam w jego oczach zapewnienie o prawdziwej trwałej ale przede wszystkim
dojrzałej nie szczenięcej miłości drugiej osoby. Jeremi pocałował niepewnie moje czoło,
skronie z każdym następnym stawał się pewniejszy potem nos policzki brodę a na
końcu usta. Wpatrywał się we mnie zamyślony spojrzeniem przez chwile by powiedzieć
tylko jedno słowo
-
Dziękuję
Trwaliśmy
w takim stanie przez pewien moment a kiedy usłyszałam miarowe podnoszenie i
opadanie płuc świadczące o tym ze zasnął
Następnego
dnia obudziłam się pierwsza i kompletnie szczerze mogłam powiedzieć że byłam
szczęśliwa mając przy boku Jeremiego. W nocy musiał się wiercić ponieważ spał
teraz w dosyć dziwnej pozycji. W ubraniu który nosił poprzedniego dnia z jedną
stroną ciała praktycznie w powietrzu oraz z całkowicie rozczochranymi włosami
Tworzył
naprawdę piękny widok. Kiedy sobie przypomniałam co jeszcze wydarzyło się
wczorajszego dnia od razu moja bańka mydlana pękła jak za dotykiem różdżki
czy raczej rózgi złej czarownicy. Zdradziłam go z Maksymem jego kuzynem
teraz potrafiłam nazwać rzecz po imieniu. Co gorsza ja zaczynałam powoli coś do
niego czuć a czego zdecydowanie nie powinnam. Jednak nocna wizyta Jeremiego
uzmysłowiła mi mój błąd wiedziałam że muszę natychmiast porozmawiać z maksem.
Zarzucając na siebie szlafrok wyszłam po cichu do łazienki wybierając jego
numer. Po drugim sygnale wreszcie odebrał.
-
Tak się ciesze że dzwonisz bałem się ze po tym co się wczoraj wydarzyło nie
będziesz chciała mieć że mną nic do czynienia - powiedział na jednym oddechu
maksym
-
Maksym - Nie wiedziałam jakich słów mam użyć - To nie powinno nigdy mieć
miejsca.
-
Nazywasz nasz pocałunek mianem,, to,,
-
Prawie krzyknął oburzony
-Maksym
przecież wiesz doskonale ze jestem w związku z twoim kuzynem i to nie od dziś -
starałam się mówić cicho aby nikogo nie obudzić ale nie jestem pewna czy mi się
to udawało
-
Tak jakoś przez cały ten czas nie przejmowałaś się tym naiwniakiem co cię tak
nagle naszło
-
Nie jest to rozmowa którą należy prowadzić przez telefon spotkajmy się tam
gdzie zawsze dobrze maksym - powiedziałam ugodowo nie mając pojęcia ze Jeremi
już wstał i dokładnie słyszał wypowiedziane przez mnie ostatnie słowa.
-
Niech Ci będzie - gdy tylko to powiedział rozłączyl się na co westchnełam
Jeremi słyszac że musiałam już skończyć rozmowę natychmiast podbiegł do
łóżka aby udawać ze dopiero co otworzył oczy. Choć to co podsłuchał błyskawicznie go rozbudziło~~~
Caramel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz