środa, 23 marca 2016
Stay With Me - część 4
Rozdział 9
Mike’owi nie wyjaśniłam mojego wczorajszego zachowania, choć wyraźnie na to liczył. W końcu pogodził się z myślą, że nic ze mnie nie wyciągnie i zaproponował wyjście do Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud. Tam przez bite 2 godziny musiałam udawać zainteresowanie figurami woskowymi Madonny, królowej Wiktorii, Brada Pitta.
Jak zawsze Mike bawił się świetnie. Nie psułam mu tej chwili, bo wiedziałam co nadejdzie jutro. A właściwie nadleci. Samolot z Lublany, z wielkim podświadomym napisem TEŚCIOWIE.
■■■
Wyrwałam się na miasto tak szybko jak tylko mogłam i skierowałam się do kawiarni. Siedziałam w fotelu przy jednym ze stolików, a Jennis na barowym stołku. Piłam kawę i jednocześnie opowiadałam jej o ostatnich wydarzeniach.
- One moment. Chcesz powiedzieć, że jesteś w związku i przyjęłaś zaproszenie Toma na wyjście tylko we dwójkę? – Jennis patrzyła na mnie jak na kogoś niespełna rozumu.
- Nie mów tak. To nie randka tylko przyjacielska propozycja. On jest moim dobrym kolegą.
- Kolegą? Kolegą, który obwiązuje cię lampkami w ciemności i patrzy jak na włoską pizzę? – Jennis nie dawała za wygraną – Nie zrozum mnie źle, Tom z twoich opisów wydaje się super, ale chyba nie myślisz, że zaprosił cię bezinteresownie.
- Właśnie tak myślę, bo tak jest – odpowiedziałam – Jennis, ufam mu i chce by był moim przyjacielem.
Kiwnęła głową z politowaniem i zaczęła przecierać i tak już czysty blat.
- Ale sądzisz, że powinnam iść? – spytałam, dopuszczając do siebie tą nieprawdopodobną myśl.
„Pomyślałaś co będzie jak tego nie zrobisz?”
Zaszczyciła mnie spojrzeniem.
- Bez wątpienia powinnaś. Za 20 lat bardziej będziesz żałowała, tego czego nie zrobiłaś niż tego co zrobiłaś. Korzystaj z życia.
Przytuliłam ją.
- Dzięki.
Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo potrzebowałam przyjaciółki, zwłaszcza, że odkąd Tove mnie odrzuciła nie miałam żadnej.
■■■
- Zgadnij kto to? – zakradł się i zasłonił mi oczy.
- Mike... – powiedziałam szeptem, jednocześnie dotarło do mnie, że to niemożliwe by to był on.
Tom stanął przede mną. Chyba nie usłyszał mojego mylnego trafienia.
- Teraz lata 40, nieprawdaż? – wyglądał na bardzo uradowanego moim widokiem.
- Prawdaż wariacie – chciałam odepchnąć jego nachylającą się do mnie głowę, ale zapomniałam, jaki jest wysoki i zamiast wylądować ręką na jego ciemno brązowych włosach, wręcz otarłam się o powietrze. – twój wzrost jest irytujący – poskarżyłam się.
Zaśmiał się.
- Brakuje mi centymetra do dwóch metrów, nie jest tak źle.
- Chodź bo się jeszcze rozmyślę – powiedziałam, chcąc by opisał mi pierwszą rzecz w tej sali – starą gazetę, oznajmującą początek wojny.
Po chwili to uczynił i zaczęliśmy czwartą wycieczkę.
Były to najstraszniejsze czasy dwudziestego wieku. W odróżnieniu od lat 20 i 30, gdzie na sztukę składały się obrazy i zdjęcia niczym z magazynów, tutaj zastępowały je ujęcia ruin miast z całej Europy i żołnierzy broniących ojczyzny. Nawet muzyka została zastąpiona przez warkot samolotów myśliwskich. Wojna bardzo odbiła się na artystycznej części tej dekady.
- Jak widzisz wszystko w tym czasie było podporządkowane drugiej wojnie – Tom wskazał na niewyraźne zdjęcia. Ludzie na nich byli przeraźliwie chudzi, grali sztukę w teatrze. – To jeden z teatrów getta. Była to nikła ucieczka od strasznej rzeczywistości.
Reszta opisów wyglądała podobnie. Tom długo opowiadał. Dowiedziałam się dzięki temu nieco o wojnie. Moja wiedza ograniczała się wcześniej tylko do udziału Danii i jej zajęcia przez Hitlera. Teraz mogłam się pochwalić obszerną znajomością wydarzeń.
Na te salę poświęciliśmy dziś godzinę. Wiedząc, że nigdzie mi się nie śpieszy siedliśmy na środku pokoju na ławce i zaczęliśmy rozmawiać.
- To co? – zaczął – Ile jeszcze tu będziesz?
- A skąd wiesz, że nie jestem miejscowa?
Wzruszył ramionami.
- Jesteś inna niż wszystkie. Wyróżniasz się na tle Londynek.
- Mam to potraktować jako komplement? – Zaśmiałam się.
- Och jak wolisz, księżniczko
- Nie nazywaj mnie tak.
- Królewno...
- Tracę cierpliwość...
- Ja też. Nie znam innych synonimów.
Trąciłam go, a on trącił mnie. Śmialiśmy się długo. Potem zeszliśmy na poważniejsze tematy. Spytał mnie skąd jestem.
- Jak jest w Kopenhadze? – zapytał nagle.
- Pięknie – odpowiedziałam rozmarzona – Nigdzie indziej nie ma takiego miasta...
- Czyli tu ci się nie podoba?
- Wiesz no... nie jest źle, ale... Londyn jest wspaniały, ale nie mój. To nie tu ścierałam kolana na rolkach, uczyłam się po nocach do szkoły, jeździłam na domówki.
- Wiem o czym mówisz – zaczął takim przygaszonym tonem, że na pewno myślał o czymś ciężkim. Tak jak wczoraj po południu. Tak mało czasu, a w ciągu niego tak dobrze go poznałam.
- Powiedz mi – nie uwierzyłam, że o to poprosiłam. – Jeżeli chcesz. – dodałam by nie wyszło, że naciskam.
Przez moment po prostu siedział, nic nie mówił. Wreszcie przerwał milczenie:
- To było 8 lat temu, miałem 18 lat i dostałem się na University of Menchester. Wychowywałem się w tym mieście przez 3 pierwsze lata mojego życia i chciałem tam wrócić. Studiowałem inżynierię – tak jak ja, pomyślałam – W moim życiu pojawili się ludzie, którzy nigdy nie powinni się w nim pojawić. Alkohol. Imprezy. Czasem używki. Nieograniczone. Zakochałem się w dziewczynie, która mną podrygiwała. Nim się obejrzałem nie zdałem pierwszego semestru. Potem drugiego. Rok później dziekan oficjalnie wyrzucił mnie z uniwersytetu. Moi rodzice wtedy zainterweniowali. Zabrali mnie do Londynu, odizolowali od moich ‘’przyjaciół’’, zapisali na odwyk. Wróciłem do zdrowia, ale nie do życia. Zamieszkałem z rodzicami, zaliczyłem zawód miłosny i przez rok nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Potem ojciec mojego dawnego przyjaciela zaproponował mi pracę w ich barze. Tam nie raz naprawiałem ich sprzęt. Pewnego dnia natknąłem się tam na kustosza tej galerii i zatrudnił mnie jako konserwatora. Od tej pory jestem tutaj. Ta fucha to najlepsze co mnie spotkało przez te lata. – skończył. – Przepraszam. – przetarł oczy, które jak mi się wydawało zwilgotniały. – Rozgadałem się. Nie chce cię zanudzać.
- Nie zrobiłeś tego – odnalazłam jego dłoń i ją chwyciłam.
Przytuliłam go. Czułam, że tego potrzebuje. Położył dłoń na moich plecach.
„Czasami każdy potrzebuje wsparcia. Bez względu na wszystko. Dlatego potrzebujemy siebie nawzajem.”
Ucałował moje włosy, a ja usłyszałam jego dziko bijące serce. Wsłuchałam się w swoje własne. Biło tak samo jak jego.
Szybko się wyrwałam z jego ciepłych objęć.
- Coś się stało? – spytał Tom
- Nie...
- Przestraszyłem się
- Niepotrzebnie. Muszę już po prostu iść
- Jasne. Do zobaczenia.
- Pa
Wyszłam, zdając sobie sprawę, że Jennis miała rację. Byłam głupia. Miałam teraz nowe postanowienie. Nigdy tu nie wracać.
■■■
- Przyznaję. Jennis jesteś nieomylna.
- Fajnie, że wreszcie to do ciebie dotarło. Zjedz to bo wyglądasz na tak zmęczoną życiem, że aż szkoda na ciebie patrzeć – podała mi wielką lukrowaną babeczkę.
- A wiesz co jest najgorsze? Że ja też coś do niego poczułam.
- Ahhh Pia... Nie mam do ciebie sił. Gdy pojawia się uczucie ty uciekasz. Boisz się cokolwiek poczuć.
- Będziesz mnie tu pouczać? – jeszcze tylko tego mi brakowało.
- Nie, ale ja nie zmieniam zdania. Według mnie popełniłaś błąd. Warto było choć spróbować! Mike by się nie dowiedział.
- Albo tak
- Ty zawsze widzisz tylko ten ciemny scenariusz.- Pokręciła zirytowana oczami. – Poza tym, sama mówisz, że nie wiesz co z Mike’iem. Nigdy nie powiesz tego wprost, ale boisz się, że już go nie kochasz. A Tom? Promieniejesz przez niego od pierwszego dnia. Czy jeszcze chociaż porozmawiasz z nim zanim znikniesz tak nagle?
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie mam takiego zamiaru – choć cały czas chciałam go zobaczyć.
- Zasługuje na wyjaśnienia...
- To tak samo jak ja! Dlaczego nie mówił, że mu się podobam?
- Może myślał, że to widzisz
- Może, może... – Nie był to miły temat – Ja nie chciałam tego widzieć. Mam już przecież ułożone życie. Mam Mike’a. Kocham go. On miał być moim przyjacielem!
- Cały czas może nim być.
- Nie może i nie będzie.
- Jesteś dziś wyjątkowo uparta – podsumowała Jennis – Ale nie wiem czy to dobrze.
- To bardzo dobrze – odpowiedziałam.
- Robisz błąd.
Każdy błąd ma sens kiedy pełnia się go z przekonaniem.
~~~
Carmen
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wspaniałe opowiadanie. Nie wydaje mi się ze Pia uwolni się od Toma. I jeszcze ten Mike (mała rola w tym fragmencie), który jest naprawdę zmienny ale też całkiem interesujący jako postać. Czekam na kolejne części. Życzę dalszej weny xxx
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i postaram się coś wstawić jak najszybciej :*
Usuń