sobota, 5 marca 2016

Life Support - część 4


5.
Gdy Lizzy skończyła spotkanie z Lindą, wyszła się przewietrzyć. Chciała na chwilę odetchnąć od wydarzeń ostatnich dni. Wszystko działo się tak szybko, że niemożliwością był odpoczynek i zastanowienie się: „co ja tutaj robię?”.
To pytanie gnębiło ją w szczególności, odkąd częściowo znieważyła jednego ze skoczków. Który, według notatek jej przełożonej, był najcięższym przypadkiem ze wszystkich.
Za 10 minut miała stanąć z nimi, wliczając w to niego, oko w oko na spotkaniu terapeutycznym. Nie wiedziała kompletnie jak się zachować, zwłaszcza, że Kenneth był tylko jednym z kilku członków reprezentacji. A na pozostałych cały czas miała szansę zrobić dobre wrażenie – spokojnego , wyrozumiałego psychologa. Nie łudziła się, że przy Gangnesie jej to wyszło.
- Elizabeth! – z całej siły za jej plecami krzyknął Alexander Stöckl.
Dziewczyna nerwowo obróciła się w jego kierunku, ale stłumiła krzyk, jaki chciała z siebie wydać. Pokazała opanowanie.
- Słucham 
- Nie powinnaś słuchać, tylko być już w sali. Lindą czeka tam na ciebie od 10 minut, a chłopaki przyjadą za jakieś 5! W tej chwili do środka!
Była zdumiona, jak łatwo straciła poczucie czasu. Natychmiast weszła do środka  i popędziła prosto do Lindy.
- Jestem! – krzyknęła na wejściu
- W ostatniej chwili – widać było, że Linda na nią czekała z niepokojem – Zaraz przyjdą. Pamiętasz co masz robić? 
- Miło się z nimi przywitać, przysłuchiwać się sesji, robić notatki i od czasu do czasu zadać jakieś pytanie – wyrecytowała kwestię, której się uczyła 30 minut temu. 
- Doskonale – gdy Linda to mówiła, drzwi się otworzyły, a do pomieszczenia weszło 4 chłopaków, jeden po drugim. Zajęli miejsca po przeciwnej stronie.
Znała ich wszystkich i nie mogła nawet stwierdzić, który jest jej największym idolem. To był dla niej zaszczyt, móc z nimi współpracować.
Nie wyglądali dokładnie jak w telewizji. Tam skoczków widuje się w kombinezonach i kaskach. Lizzy widziała ich natomiast w normalnych ubraniach, kiedy nijak ich nie przypominali. Na twarzach natomiast nie było widać stresu, ale skupienie. 
Ograniczona mimika twarzy.
Zapisała.
- Witajcie chłopaki – zaczęła Linda – Mam nadzieję, że wszystko dobrze przed konkursem?
- Nic szczególnego. Jak zawsze Alex daje nieźle w kość – odpowiedział Daniel, wyczuwając, że żaden z jego kolegów się nie odezwie.
- Nie narzekacie chyba – zaśmiała się lekko psycholog – To dzięki jego pracy, osiągacie tak wspaniale wyniki.
- A co z talentem? – odezwał się Johann 
- Cóż, to też. Bez niego daleko również nie zajdziecie 
Zapadła cisza i Lizzy uznała, że rozmowa na powitanie za nimi. Nagle Linda wstała.
- Chciałam wam przestawić Elizabeth Bieler – wskazała na nią ręką, a ona wstała – Przez ten sezon będzie tylko obserwatorką, ale od następnego roku to ona zostanie waszym oficjalnym psychologiem.
- Witajcie. Miło mi was poznać – powiedziała Lizzy
Chłopaki się z nią przywitali i wyrazili, jak im przykro, z powodu decyzji Lindy, a ona powiedziała tylko, że to jeszcze nie czas na pożegnania.
Moment później znów w pomieszczeniu nastało milczenie. Popatrzyła na chłopaków. Wszyscy wydawali się cały czas zdziwieni ogłoszoną informacją, poza jednym, który był ewidentnie zły i tego nie ukrywał.
Długotrwała reakcja na wydarzenia.
Kenneth mierzył ją wzrokiem, nie było w nim krzty zaufania.
- Cóż... to witamy w naszej zwariowanej kadrze – powiedział Daniel przyjaźnie. – Na początku możesz czuć się trochę skołowana, ale potem to przejdzie i przyzwyczaisz się do życia w tej dziczy.
- Dziękuję za słowa wsparcia – odpowiedziała opanowana, ciesząc się, że wszystko jest jak na razie pod kontrolą. 
Właśnie. Jak na razie. 
- W dziczy trudno przeżyć. Nie sądzę, by ci się to udało. – wtrącił się Gangnes.
Gdy to powiedział, Anders szturchnął go w ramię.
- Kenneth, nie przesadzasz?
- Wyrażam tylko własne zdanie. Czyż nie mam do tego prawa? Panno Bieler?
Jak wypowiedział jej imię, coś się w niej zagotowało. Ledwo pohamowała się od niegrzecznej odpowiedzi i z przyklejonym uśmiechem na usta grzecznie odpowiedziała na pytanie:
- Oczywiście, że masz. Jednakże powinieneś rozróżniać wyrażanie własnej opinii od czystego chamstwa wobec innych. 
- Nie chciałem nikogo obrażać.
- To dobrze bo inaczej nasza współpraca byłaby dla ciebie bardzo ciężka. Liczę więc na pomoc z twojej strony. Inaczej utrudnisz życie nam obojgu – potok słów wypłynął z jej ust, a ona nie mogła uwierzyć, że już na pierwszej terapii zaliczyła taką wpadkę.
Nikt jednak nie zachowywał się tak, jakby była to wielka zbrodnia. Jedyną reakcją było zagwizdanie Johanna.
- Wow, Kenneth będziesz miał trudno – dodał po chwili 
Jego drużynowy kolega nie odpowiedział, gdyż wpatrywał się z nienawiścią w Lizzy.
- To może... przejdziemy do sesji – powiedziała Linda, aby rozluźnić atmosferę.
Przez kolejne 20 minut Lizzy robiła notatki.
Anders – lekka niepewność o swój występ i wielka pasja...
Kenneth – cicha woda. Ma dużo ‘’ciekawych” uwag. Najmniej rozmowny podczas sesji.
Daniel – temperament,  wielka odwaga i optymizm. Stara się nie okazywać wrażliwości.
Johann – bardzo ambitny, asertywny, czasami nieco egoistyczny...
Zadała też parę prostych pytań, typu: Co chciałbyś osiągnąć?, Jak dodałbyś otuchy swojej drużynie? 
Była jak istny robocik. Co jakiś czas rzuciła też śmieszny komentarz i uśmiechnęła się promiennie. Okazało się to jednak łatwiejsze niż myślała. Chłopaki wydali się jej naprawdę mili i poczuła, że praca z nimi to będzie przyjemność. Niestety od wszystkiego są wyjątki i tym wyjątkiem oczywiście musiał być Kenneth. Ani razu jej nie odpowiedział, reagował tylko na pytania Lindy. Było widoczne, że coś w nim siedzi i nie pozwala jej zaufać.
Po sesji Lizzy zapytała Lindę:
- Czy Kenneth za mną nie przepada?
- Och coś ty. On już taki jest. Dla mnie, gdy doszedł do kadry, był taki sam. 
- Ale dlaczego?
Linda pokiwała przecząco głową. 
- Obiecałam mu zachować tajemnicę. Spokojnie. Jeżeli się postarasz wkrótce do niego dotrzesz.
Dla Lizzy było to absurdalne gdyż z każdą chwilą wydawało jej się, że Kenneth coraz bardziej się izoluje. Jak miała więc do niego dotrzeć? 
Jakby Linda czytała w jej myślach, powiedziała:
- Spróbuj go poznać. To cudowny chłopak, jedyne czego potrzebuje to wsparcie.
- Jak mam go niby poznać? – spytała 
- Zacznij od obserwacji. Tak się składa, że masz na nie dziś pierwszą szansę. – Linda podała jej kurtkę, wiszącą na wieszaku – Leć na skocznie i zobacz ich w akcji.
Lizzy z wahania wzięła ją i spytała:
- To na pewno dobry pomysł? -  W żaden sposób nie chciała im szkodzić
- Najlepszy. A teraz leć.


6.
Było już ciemno, jak wyszła na zewnątrz. I zimno. Kłęby zimnego powietrza wydobywały się z jej ust. Ona nie skupiła się jednak na tym, tylko na znalezieniu wejścia na skocznię.
Udało jej się to po paru minutach. W środku na rozpoczęcie konkursu czekali trenerzy i ich pomocnicy. Nie wiedziała, gdzie są skoczkowie, ale podejrzewała, że przygotowują się do występów.
- Elizabeth!? Co ty tutaj robisz? – Alexander Stöckl powiedział podniesionym głosem.
 Na widok swojego ulubionego szefa, odpowiedziała:
- Przyszłam zdobyć doświadczenie. W końcu praktyka czyni mistrza. – uśmiechnęła się
Stöckl przewrócił oczami.
- Jesteś diabłem w ludzkiej skórze. Idziesz wszędzie tam, gdzie nie musisz... Ale skoro już tu przyszłaś to idź na górę do sali widowiskowej. Obejrzysz konkurs tam.
- Jak sobie szef życzy – ukłoniła się śmiesznie.
- Idź wreszcie...

W tej sali było parę sof i stoliki z przekąskami.
„Wyposażone kadry”
Ogromne pomieszczenie wypełniali ludzie z różnych reprezentacji, biorących udział w dzisiejszym konkursie. Praktycznie wszyscy głośno rozmawiali. Lizzy szybko znalazła wolny fotel tuż przy szklanym oknie, zajmującym całą ścianę. Dawał cudowny widok na szwajcarską skocznię.
„To będzie dobre miejsce”
Zaczęła wyjmować zabrany ze sobą notes i ołówek do robienia notatek.
-  Przepraszam, czy to miejsce jest wolne? – zapytał ktoś nad nią
Popatrzyła na fotel obok.
- Tak
Chwilę później młody chłopak spoczął w siedzeniu po jej prawej stronie. Ledwie na niego zerknęła, a pojawił się problem z oddychaniem.
- Uważaj – podtrzymał ją z lekkim uśmiechem na ustach
- Dzięki poradzę sobie – siedziała o własnych siłach. Postanowiła się przedstawić – Jestem Lizzy. 
Wyciągnęła rękę w momencie, jak on wyciągnął swoją. 
- A ja Gregor
- Dobrze o tym wiem – odpowiedziała wpatrzona w niego jak w obrazek. -  Ale... co tu robisz? Przecież przestałeś skakać.
- Ale co jakiś czas chce pokibicować mojej drużynie – odpowiedział radośnie
Zaśmiała się. Gdyby ktokolwiek powiedział jej, że będzie wkrótce miała okazję rozmowy w 4 oczy z Gregorem Schlierenzauerem, nie uwierzyłaby. A jednak.
- Pewnie twoja obecność jest dla nich motywacją.
- Wow, jakie to mądre – odpowiedział – Nigdy tak o tym nie myślałem, jeśli mam być szczery.
- Taka praca – wzruszyła ramionami 
Gregor popatrzył na nią z zainteresowaniem. 
- A... czym się zajmujesz? 
- Jestem psychologiem. To znaczy... dopiero nim będę. Jak na razie jestem na praktykach.
- No tak... mogłem się domyślić.
Wyprostowała się. 
- Przepraszam, co to miało znaczyć? 
- Nic. Kompletnie. – odpowiedział, nie mogąc przestać się śmiać.
- Zacznij mówić!
- Jako psycholog nie powinnaś mnie do tego zmuszać. 
- Nie mówię tego jako psycholog! – wrzasnęła 
- Ciii – uciszył ją jakiś mężczyzna – Nie zauważyliście, że konkurs już się zaczął i wszyscy chcieliby go spokojnie obejrzeć?
Lizzy oderwała się błyskawicznie od rozmowy i skupiła na skokach. Czekała aż na starcie pojawią się chłopaki. 

Po 1 serii humor dopisywał Gregorowi, jak i reszcie drużyny austriackiej gdyż na najwyższym stopniu podium stał w tym momencie Stefan Kraft. Kadra Lizzy musiała się usatysfakcjonować 3 miejscem Johanna i 5 Daniela. Anders był dopiero 13, a Kenneth 11.
Nie satysfakcjonowały jej też zrobione notatki. Mogła z nich wywnioskować tyle, co nic. Zwłaszcza tyczyło się to tych o Kennethcie. Nie miała pojęcia, co się kryje za jego złymi skokami.
- Jak tam? – spytał się zza jej pleców Gregor, który nie rozmawiał z nią przez całą 1 serię. 
- W porządku – odpowiedziała 
- Nie kłam. Widzę, że coś jest nie tak.
„Może i tak”
- Co się dzieje? – zapytał po raz kolejny.
Gdy nie odpowiedziała, dodał:
- Może wyjdź na chwilę. Przewietrzenie się dobrze ci zrobi.
Wtedy wpadła na pomysł.
- To jest świetna myśl. – zaczęła zakładać kurtkę i chwilę później już nie było jej w sali.

~~~
Carmen 

4 komentarze:

  1. Jestem pod wrażeniem. Myślałam ze to Kenneth (ktory ma tu paskudny charakter) bedzie jedynym glownym bohaterem a tu prosze Gregor<3

    OdpowiedzUsuń
  2. To się porobiło. Kenneth, Gregor i jedna twarda babka, która ma kontrolę nad wszystkim. Cudnie, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podoba ci się postać Lizzy. Również pozdrawiam.

      Usuń